Piotra w Watykanie. Była to druga z rzędu uroczystość bez uczestnictwa większej Watykan: Droga Krzyżowa z udziałem papieża Franciszka [TRANSMISJA], na żywo, w piątek, 02.04. 2021 | TVP Info Chciałbym uczynić cokolwiek, by na Ukrainie nie zginęła już ani jedna osoba. Ani jedna więcej. I jestem gotów zrobić wszystko - mówi papież Franciszek w wywiadzie, udzielonym argentyńskiemu dziennikowi "La Natión". Potwierdza, że Watykan odwołał planowane spotkanie Ojca Świętego z Patriarchą Rosji i Wszechrusi Cyrylem. Publikujemy tłumaczenie wywiadu, jakiego Ojciec Święty udzielił argentyńskiemu watykaniście Joaquínowi Moralesowi Solá, opublikowanemu w piątek na łamach argentyńskiego dziennika "La Natión". La Natión: Dlaczego Wasza Świątobliwość nie wymienia nigdy Putina, ani Rosji? Papież Franciszek: Papież nigdy nie wymienia głowy państwa, ani tym bardziej kraju, który przewyższa swego zwierzchnika. Czy można zatem zakładać, że podejmowane są [pewne - przyp. KAI] działania mediacyjne? Zawsze [podejmowane - przyp. KAI] są pewne działania. Watykan nigdy nie odpoczywa. Nie mogę zdradzić szczegółów, ponieważ nie byłyby to już działania dyplomatyczne. Ale te próby nigdy się nie skończą. Jakie znaczenie miała wizyta Waszej Świątobliwości w Ambasadzie Rosji przy Stolicy Apostolskiej? Poszedłem sam. Nie chciałem, aby ktokolwiek mi towarzyszył. To była moja osobista odpowiedzialność. Była to decyzja, którą podjąłem podczas nocnego czuwania, rozmyślając o Ukrainie. Dla każdego, kto chce to zobaczyć, jest jasne, że sygnalizowałem rządowi, że może zakończyć wojnę w krótkim czasie. Szczerze mówiąc, chciałbym uczynić cokolwiek, by na Ukrainie nie zginęła już ani jedna osoba. Ani jedna więcej. I jestem gotów zrobić wszystko. Rosja twierdzi, że sąsiadująca z nią Ukraina zamierza przystąpić do NATO i że zagraża to bezpieczeństwu Rosji. Czy Wasza Świątobliwość sądzi, że wojna prewencyjna jest uprawiona? Każda wojna jest anachroniczna w tym świecie i na tym etapie cywilizacji. Dlatego też publicznie ucałowałem ukraińską flagę. Był to gest solidarności z jej poległymi, z ich rodzinami i z tymi, którzy cierpią na emigracji. Dlaczego Ojciec Święty nie pojechał do Kijowa, gdzie z pewnością oczekują go zwykli ludzie? Nie mogę zrobić niczego, co zagroziłoby wyższym celom, jakimi są: zakończenie wojny, rozejm lub przynajmniej korytarze humanitarne. Jaki sens miałaby podróż Papieża do Kijowa, jeśli następnego dnia wojna będzie trwała nadal? Jakie są relacje Waszej Świątobliwości z patriarchą Cyrylem? Bardzo dobre. Ubolewam, że Watykan musiał odwołać drugie spotkanie z patriarchą Cyrylem, które mieliśmy zaplanowane na czerwiec w Jerozolimie. Nasza dyplomacja zrozumiała jednak, że spotkanie obu stron w tym czasie mogłoby doprowadzić do wielu nieporozumień. Zawsze promowałem dialog międzyreligijny. Kiedy byłem arcybiskupem Buenos Aires, doprowadziłem do owocnego dialogu między chrześcijanami, żydami i muzułmanami. Była to jedna z inicjatyw, z których jestem najbardziej dumny. Jest to ta sama polityka, którą promuję w Watykanie. Jak już wielokrotnie słyszeliście porozumienie jest dla mnie ważniejsze niż konflikt. Ojciec Święty napisał do pewnego publicysty, że my, dziennikarze, lubujemy się w "koprofilii" i zabrzmiało to jak oskarżenie pod adresem wszystkich dziennikarzy. Ogólny zarzut jest zawsze zarzutem niesprawiedliwym. Czy Ojciec Święty się z tym zgodzi? Oczywiście, ale nie wysunąłem takiego zarzutu. Chciałem zwrócić uwagę na pokusy, na jakie może być narażony dziennikarz. W ten sam sposób wskazuję na pokusy, na jakie mogą być narażeni kapłani, biskupi, a nawet papieże! (śmiech). Zawsze mówię o dziennikarstwie jako o "szlachetnym zawodzie" i to właśnie napisałem owemu dziennikarzowi (Gustavo Sylvestre). Gdybym uważał, że wszyscy dziennikarze uprawiają koprofilię, nie siedziałaby Pan dziś ze mną. Ponieważ znamy się od 30 lat, zaskoczyła mnie taka definicja dziennikarstwa. Powtarzam: nigdy nie postawiłem takiego zarzutu całemu dziennikarstwu. Ja tylko wskazałem na pokusy. Po raz pierwszy o pokusie "koprofilii" w dziennikarstwie mówiłem 20 lat temu podczas pewnej kolacji w Adepie. Wydaje mi się jednak, że spośród czterech pokus, które wskazuję w dziennikarstwie (dezinformacja, oszczerstwo, zniesławienie i koprofilia), najpoważniejszą nie jest koprofilia, lecz dezinformacja. Dziennikarstwo jest szlachetnym zawodem, gdy wypełnia swoją misję informowania. Dezinformacja jest przeciwieństwem informacji. Czy Ojciec Święty wyraził zgodę na publikację tego listu? W żaden sposób. Ów dziennikarz zapytał mnie, czy może go upublicznić, a ja odpowiedziałem, że lepiej tego nie robić, "by nie dolewać oliwy do ognia". Nie chcę, aby były [w tej kwestii - przyp. KAI] jakiekolwiek wątpliwości. Zwracałem jedynie uwagę na pokusy, na jakie mogą być narażeni niektórzy dziennikarze. Nigdy nie było to oskarżenie wobec całego dziennikarstwa. Kiedy Wasza Świątobliwość odwiedzi Argentynę? Nie wiem. Musi złożyć się na to szereg okoliczności. Ale chcę jeszcze raz zobaczyć ten kraj, bowiem nigdy o nim nie zapomniałem. Piotra w Watykanie. Nabożeństwu przewodniczył papież Franciszek. Swe rozważania włoski kapucyn rozpoczął od przypomnienia dramatu Judasza, którego najpierw Jezus wybrał na swego ucznia a on Go potem zdradził. Nawiązując do pieniędzy, które stały się przyczyną tego haniebnego czynu, mówca zwrócił uwagę na zagrożenie, jakim
Podróż papieża do Kanady jest kolejnym krokiem w długiej pielgrzymce pojednania Kościoła katolickiego i rdzennych mieszkańców Kanady. Ucieleśnieniem tego pojednania jest ks. Cristino Bouvette – dyrektor ds. liturgicznych podróży apostolskiej papieża Franciszka. “Jeśli ja mogę być ucieleśnić pojednanie - to każdy może to zrobić” – mówi ks. Bouvette. Ks. Bouvette wie bardzo dużo o krzywdzie, jaka spotkała rdzenne ludy Kanady. Bo spotkała ona jego własną babcię. W szkole rezydencjalnej, z dala od rodziców i rodzinnego domu spędziła ona 12 lat. „Miała 14 dzieci. I myślę, że przez całe życie musiała być naprawdę cudowną i niezwykłą matką, jej dzieci tak bardzo kochały ją i szanowały. Wiem, że wielu wychowanków tych szkół mówi, że z powodu rozłąki z rodzicami sami nigdy nie nauczyli się być dobrymi rodzicami. I rozumiem powody, dlaczego tak się działo, ale nie dotyczyło to mojej babci” – powiedział mi ksiądz Bouvette w „Między Ziemią a Niebem” TVP1. „Babcia była cudowną, piękną osobą, a jej wiara była jedną z najważniejszych części jej życia, to było coś, czego nie narzuciła jej szkoła. Był to dar, było to dziedzictwo jej rodziny, ponieważ w jej rodzinie były już wcześniej trzy pokolenia chrześcijan. A więc było to coś znanego jej przed pójściem do szkoły, a nie coś, co musiała wziąć na siebie, przyjąć i zachować. To było w niej głęboko zakorzenione i to właśnie próbowała nam przekazać”. Babcia księdza Cristino była protestantką, przez protestantów zresztą była prowadzona jej szkoła. To była babcia ze strony ojca – pochodziła z plemienia Kri. Dziadek był Metysem. Mama księdza Cristino jest Włoszką, i to właśnie wtedy ojciec duchownego przeszedł na katolicyzm – gdy poznał żonę. Jak zareagowała Babcia gdy dowiedziała się, że jej wnuk zostaje katolickim księdzem? „To po babci odziedziczyłem dar miłości do czytania Pisma Świętego i codziennego spędzania czasu ze Słowem Bożym. Dla niej to nie miało znaczenia, że ​​będę katolickim księdzem, że jej wnuk wybrał taką drogę powołania. W momencie kiedy lepiej rozumiałem tę zależność Kościoła katolickiego i szkół rezydencjalnych obawiałem się, że może to ją zrani czy też przyniesie jej wstyd. Ale ona w ogóle nie miała takich uczuć. Powiedziała mi :​​ 'Znałam też dobre zakonnice i księży i ​​wiem, że będziesz jednym z nich'. Zachęta z jej strony była dla mnie źródłem wielkiej siły” - powiedział mi ks. Bouvette. Babcia nie dożyła momentu w którym zobaczyłaby swojego wnuka jako dyrektora papieskiej pielgrzymki w Kanadzie. Ale rola, jaką odgrywa ks. Bouvette, nie jest tylko formalna. „Nie chcę brzmieć zbyt patetycznie, ale mam nadzieję, że jestem ucieleśnieniem pracy, którą staram się wykonać. Staram się być pomostem między dwoma światami, Watykanem i całą jego strukturą i protokołami, a rdzennymi ludami, Połączenie tych dwóch światów może być czasami skomplikowane, ale czuję się bardzo komfortowo w nich obu. Nie jest mi niezręcznie zakładać sutannę, zachowywać się bardzo oficjalnie i mówić po włosku do urzędnika Watykanu. Ale jest mi też bardzo wygodnie siedzieć przy ognisku i słuchać opowieści starszych. Oba światy są moje. A więc jeśli mogę mieć, jak mówimy tutaj, stopę w obu światach, mam nadzieję, że daje to przykład wszystkim. Jeśli jest to możliwe w jednym człowieku, to jest to możliwe dla nas wszystkich”. My już żyjemy tym pojednaniem, mówi ks. Bouvette. To nie jest coś nowego i nie jest to coś, co się zacznie, ponieważ przyjeżdża papież. „Przyjeżdża, aby uczestniczyć w czymś, co już się dzieje. Dlatego tak ważny jest obraz, którego użył on pewnego dnia, obraz pielgrzymki. Kiedy idziesz na pielgrzymkę, dzieje się tak dlatego, że inni pielgrzymi przeszli przed tobą, a jeszcze inni pielgrzymi przyjdą później. A więc papież przyjeżdża po to, żeby uczestniczyć w czymś, co już się rozpoczęło i już dzieje się w naszym kraju. Ale jego wizyta da nam nowe pomysły i nowe sposoby, aby spróbować lepiej żyć”. Symboliczne spotkanie dwóch światów zobaczymy już podczas powitania papieża – gdy zostanie on potraktowany jako jeden z „wodzów” na Niedźwiedzich Wzgórzach w Edmonton, w zachodniej Kanadzie. „To będzie jedna z najpiękniejszych chwil pielgrzymki” - mówi ks. Cristino, dodając: „Myślę, że będzie to bardzo wzruszające dla niego i dla całego świata, aby zobaczyć piękno i bogactwo kultury, która - choć starano się ją wyeliminować - nie zniknęła i jest nadal dla nas obecna i potrafi dzielić się swoim pięknem z nami”. To właśnie wykorzenienie kultury jest dla ks. Bouvette znakiem, że krzywda ciągnie się w Kanadzie od pokoleń. „Rząd Kanady chciał wykorzystać istniejący wcześniej system edukacji i ludzi, którzy go znali, aby odebrać rdzennym mieszkańcom kulturę, aby przekształcić ich w ludzi, którzy mogliby żyć w nowej kulturze , żeby powiedzieć, mamy teraz nowy kraj, jesteście teraz obywatelami tego kraju, więc nauczycie się „żyć po naszemu”. Przez to - mówi ksiądz – „umiem dzięki jednym dziadkom mówić po włosku, ale nie umiem mówić w Kri, bo mojej drugiej babci ten język został po prostu odebrany i nie mogła przekazać go mnie”. Część dzieci była zabierana rodzinom, ale trzeba też pamiętać, że część rodzin sama oddawała dzieci na wychowanie w szkołach. „Było też wielu rdzennych rodziców, którzy mówili - to jest teraz nasz kraj, tak się rzeczy mają, musisz iść do szkoły. Więc trzeba uczciwie powiedzieć, że nie chodziło też o to, że księża chodzili i porywali dzieci i zmuszali je do przyjścia i pozostania w szkołach. Wiele przekazów medialnych jest zbyt sensacyjnych i sprawiają one, że problem wydaje się gorszy, niż faktycznie był. To, co się stało, było wystarczająco złe. Nie musimy zamieniać tego dziś w coś jeszcze gorszego. Myślę, że ważne jest, aby ludzie mniej zaznajomieni z historią też to zrozumieli” – podkreśla ks. Bouvette. Z drugiej jednak strony - papież, decydując się na przyjazd tutaj „mówi, że nie ukrywamy się przed tą historią. Nie udajemy, że tak się nie stało. I nie mówimy, że to nie było dla ciebie trudne, ani że nie sprawiało ci cierpienia. Potwierdza ich doświadczenie. Pierwsza część uzdrowienia to przecież powiedzenie: Przyznaję, że to spowodowało u ciebie cierpienie”. Ksiądz Bouvette przyznaje też, że pielgrzymka jest już sama w sobie dowodem na społeczny proces pojednania zachodzący w kanadyjskim społeczeństwie. „Jak do niej doszło? Tym, że kilku wodzów rozmawiało z kilkoma kardynałami w Watykanie i nagle – mamy papieską wizytę? Nie. Setki nierdzennych mieszkańców Kanady poświęciło na ochotnika więcej godzin swojego życia, niż przypuszczali, że mają do zaoferowania – po to właśnie, aby to wszystko się wydarzyło. Jest to niezwykłe i piękne świadectwo. To jest właśnie jedność, której wszyscy powinniśmy pragnąć w tym kraju. Wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby stać się sąsiadami w tym kraju, widzieć siebie nawzajem jako sąsiadów, ponieważ dzielimy tę ziemię razem i możemy żyć w harmonii i jedności, jeśli będziemy mieli odwagę spróbować”.
Od tego czasu stanowi on główne centrum wszelkich uroczystości religijnych odbywających się na Watykanie. Bazylika świętego Piotra to potężna budowla nakryta kopuła, z kolumnową fasadą. Do czasu budowy bazyliki w Jamusukro w XX wieku była największym kościołem chrześcijańskim na świecie. Dziś zajmuje w tym względzie drugie
Rok temu papież Franciszek przeszedł operację jelit. Od miesięcy dokucza mu ból kolan. Czy pod koniec lata ogłosi swoją rezygnację? Kilka dni temu biskup Augsburga Bertram Meier gościł u papieża Franciszka. Po wizycie w Watykanie powiedział niemieckiej Katolickiej Agencji Informacyjnej, że nie doświadczył 85-latka jako zmęczonego sprawowaniem urzędu. – Był bardzo silny fizycznie i psychicznie, miał duże poczucie humoru i w ogóle się nie męczył – mówił Meier. Papież nie korzystał z wózka inwalidzkiego, tylko ze swojej laski – dodał. Kiedy pracownicy (bo takim jest i biskup) opisują stan zdrowia swojego przełożonego po spotkaniu z nim, nie należy spodziewać się bardzo obiektywnego spojrzenia. Choć papież jest jednym z wielkich duchownych i wciąż jednym ze światowych autorytetów moralnych, stoi też na czele systemu absolutystycznego. Tematem jest teraz jego samopoczucie. Co najmniej od czasu, gdy rok temu – 4 lipca 2021 roku – doniesienia o operacji jelit zaskoczyły watykańskich dziennikarzy. Zaskoczeni operacją Tamtego dnia w południe – jak zwykle w niedzielę – papież modlił się jeszcze z okna Pałacu Apostolskiego z tysiącami wiernych na Placu Świętego Piotra. Na koniec zawsze prosił ludzi po włosku „Non dimenticate di pregare per” („Nie zapomnijcie się za mnie modlić”). Zwyczajowe „buon pranzo” („smacznego”), które zawsze cieszy Włochów, nie padło. 4 lipca 2021: krótko przed operacją Zaledwie kilka godzin później tweet dyrektora watykańskiego biura prasowego zaskoczył watykańskich korespondentów i wiernych na całym świecie. Matteo Bruni podał zwięzłą informację o „zaplanowanej” operacji. Później poinformowano, że papież ma się dobrze, chodziło o zapalenia w ścianie jelita. Mimo to dziennikarze zaczęli aktualizować przygotowane nekrologi papieża. Po jedenastu dniach Franciszek wrócił do Watykanu. Prawie dwa miesiące później, w jednym ze swoich wywiadów dał do zrozumienia, że operacja jelita była najwyraźniej poważniejsza, niż początkowo sądzono. „Pielęgniarz uratował mi życie” – powiedział hiszpańskiej rozgłośni. Jeden z najstarszych papieży w historii A teraz, rok później? Od dwóch miesięcy widzimy papieża na wózku inwalidzkim. 5 maja br. widok ten miał swoją premierę. Jako powód podano utrzymujące się dolegliwości w kolanie. Lekarze, jak wyjaśnił Franciszek, zabronili mu stać lub chodzić przez dłuższy czas. Statystycznie od dawna jest jednym z dziesięciu najstarszych papieży w historii Kościoła katolickiego. Franciszek od momentu objęcia urzędu znany jest z niekonwencjonalnych wystąpień. Na ważnych konferencjach w Watykanie często widziano go idącego na miejsce obrad pieszo, z aktówką w ręku. Z biegiem lat jego chód wydawał się coraz cięższy. Papież Franciszek 22 czerwca 2022 Przez zdjęcia na wózku znów powraca temat samopoczucia Franciszka. W czerwcu chciał jechać do Libanu, ale z powodu kolana plany zostały zmienione, a wizyta oficjalnie przełożona. Na ten tydzień była planowana wizyta w Sudanie Południowym i Kongu. Do tej podróży dążył od lat, razem z głową Kościoła anglikańskiego. Miała to być wizyta u najbiedniejszych mieszkańców afrykańskich obszarów kryzysowych. U tych, którzy są tak bliscy sercu Franciszka. Już po opublikowaniu pierwszych zdjęć na wózku Watykan opublikował jeszcze program podróży, a Kongo i Sudan Południowy przygotowywały się na wizytę. Jedzie numer dwa Ponad trzy tygodnie temu zapadła decyzja: Franciszek jednak nie pojedzie. Rzecznik Watykanu Bruni jako powód podał radę lekarzy, by nie szkodzić „wynikom terapii”.. Teraz, zamiast papieża, po obu krajach podróżuje watykański numer dwa – sekretarz stanu, kardynał Pietro Parolin. A Franciszek odprawił mszę z chrześcijanami z Konga w Bazylice św. Piotra. Gorące rzymskie lato będzie teraz spokojniejsze dla papieża. W lipcu, jak zwykle, nie ma dużych audiencji dla wiernych. Wystąpienia publiczne Franciszka są coraz rzadsze. Jego harmonogram wydaje się jednak dość oryginalny. W piątek, 1 lipca, spotkał się nie tylko z biskupem Augsburga Meierem, ale także z przedsiębiorcą Elonem Muskiem, jednym z najbogatszych ludzi na świecie. „Zaszczycony wczorajszym spotkaniem z papieżem” - napisał następnego dnia na Twitterze 51-letni miliarder. Na zdjęciu widać poważnego Muska obok uśmiechniętego papieża, a obok niego czwórkę dzieci Muska. Parę dni wcześniej Franciszek nie mógł uczestniczyć w długo planowanym spotkaniu z członkami Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Konsultacji Międzyreligijnych. Jak stwierdzono, z powodu ostrego bólu. Podano do wiadomości przynajmniej tekst przemówienia rozpoczynającego się od słów: „Drodzy starsi bracia i siostry, shalom!”. To spotkanie w papieskim kalendarzu było z pewnością ważniejsze niż spotkanie z Muskiem. Pod koniec lipca papież chce odbyć pielgrzymkę do Kanady. Lot transatlantycki, w sumie cztery starty i cztery lądowania, spotkania z rdzennymi mieszkańcami, którzy cierpieli w instytucjach kościelnych. Z tych planów Watykan nie rezygnuje. Nominacja nowych kardynałów w Rzymie Za kilka miesięcy Franciszek będzie urzędował dłużej niż jego poprzednik – papież Benedykt XVI. W swoim kalendarzu umieścił ważne pod względem kościelnym daty na koniec sierpnia. 27 sierpnia (a nie jak zwykle pod koniec listopada lub na przełomie lutego i marca) przyjmie 20 nowych duchownych do tzw. Kolegium Kardynałów. 16 z nowych kardynałów nie ma jeszcze 80 lat, więc w razie konklawe będą mogli pomóc w wyborze następcy Franciszka. Msza z chrześcijanami z Konga w Bazylice św. Piotra Na 29 i 30 sierpnia Franciszek zwołał do Watykanu na konsultacje wszystkich kardynałów Kościoła powszechnego. Tematem jest reforma kurii. Nietypowa jest też oprawa tego spotkania. Franciszek planuje na 28 sierpnia wycieczkę helikopterem do L'Aquili w Abruzji, podczas gdy większość kardynałów Kościoła powszechnego jest w Rzymie. Tam planuje odwiedzić grób papieża Celestyna V, który zrezygnował z urzędu w 1294 roku. Celestyn jest ostatnim papieżem przed Benedyktem XVI, który zdecydował się na ten krok w 2013 roku. Nawiasem mówiąc, reforma kurii rzymskiej konsekwentnie forsowana przez Franciszka w latach jego pobytu w Rzymie przewiduje, że wszyscy duchowni w Watykanie powinni pełnić swoje funkcje maksymalnie dziesięć lat, dwie kadencje po pięć lat. Dziesięciolecie pontyfikatu Dziesięć lat na stanowisku – Franciszek mógłby to świętować w marcu 2023 roku. Miałby wtedy 86 lat. Nawet jeśli wszyscy urzędnicy stanowczo odrzucają wszelkie sugestie o dymisji, od dawna spekuluje się, czy schorowany Franciszek ogłosi pod koniec sierpnia br. że ustąpi w 2023 roku. Sam papież został już skonfrontowany z plotkami. W poniedziałek ( w rozmowie z agencją Reutera oddalił wszelkie spekulacje na temat rezygnacji. – To nigdy nie przeszło mi przez myśl – powiedział. – Na chwilę obecną nie, na chwilę obecną nie. Naprawdę – dodał. Franciszek powtórzył swoje stanowisko, że mógłby pewnego dnia zrezygnować z urzędu, zamiast sprawować go dożywotnio – gdyby zdrowie uniemożliwiło mu kierowanie Kościołem. Zapytany, kiedy to może nastąpić, odpowiedział: – Nie wiemy. Bóg powie. Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
\n \n kiedy można zobaczyć papieża w watykanie
Msze wielkanocne w Watykanie 2023. Kalendarz celebracji papieskich. Jak co roku, w Stolicy Apostolskiej odbędą się nabożeństwa upamiętniające mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
Przypadek sprawił, że znalazła się na Placu Św. Piotra w dniu wyboru Polaka na Papieża. Ten sam przypadek doprowadził do tego, że obserwowała wielkie poruszenie związane z jego ucieczką z Watykanu. Ale nie była jedyną, która bacznie obserwowała pontyfikat Jana Pawła II, no i jego pogrzeb. Teresa Samsonowska – słupczanka w 1978 roku wyjechała na wycieczkę do Włoch. – To była wycieczka autokarowa zorganizowana przez PKS z Warszawy. Ponieważ miałam swego czasu hopla na punkcie historii starożytnej, nie mogłam jej pominąć. Gdy dotarliśmy tym zdezelowanym autokarem do Włoch, dobrałam się z czterema innymi równie aktywnymi kobietami i latałyśmy po całym Rzymie jak szalone. Przeleciałyśmy tak od Panteonu, aż do Watykanu. I pamiętam, że byłam bardzo zawiedziona, iż wśród tylu zabytków jest taki zwykły blaszany komin. Właziłam też wszędzie, gdzie było tylko można. To było pierwszego dnia. Gdy załatwiałam wycieczkę żył jeszcze Papież Jan Paweł I. Gdy byłam w Rzymie trwało już konklawe związane z wyborem następcy. Cały Rzym żył tym konklawe. Nasza przewodniczka – Krysia co chwile dzwoniła, jaki dymek, jaki dymek? – opowiada słupczanka. Ona jednak niespecjalnie wówczas się tym interesowała, bo planowała zdobyć dla córki autograf Drupiego – piosenkarza, który akurat był w Rzymie. Stanęła nawet w kolejce do niego. – Nagle moja towarzyszka z wycieczki, warszawianka, której mąż zginął na Monte Casino, stwierdziła, że wszyscy są już w Watykanie i powinniśmy się tam natychmiast udać. Nie kłóciłam się z nią, chyba coś mnie tknęło, zwyczajnie wyszłam z kolejki i poszłam z wszystkimi na Plac św. Piotra. Pamiętam, że panował tam taki harmider i gwar, jak na targowisku. Raziło mnie to, bo nie byłam przyzwyczajona. Byłyśmy mniej więcej w połowie Placu św. Piotra, tam, gdzie stoi kolumna, którą Kaligula sprowadził, gdy ktoś rozdarł się: blanco, blanco… Spojrzałyśmy, z komina leciał biały dym, podobno od suchej słomy jest taki jasny dym. I nagle Włosi zaczęli wiwatować, krzyczeć. Potem, tak teatralnie troszeczkę, wyszła Gwardia Szwajcarska – halabardnicy, w pięknych strojach zaprojektowanych przez Michała Anioła. Wyszedł jakiś dostojnik, kardynał chyba i ogłosił Habemus Papam (i wtedy zapadła całkowita cisza) Metropolitans Krakowienzis Karolus Józefatus Wojtyla. Uszy stanęły nam dęba. Włosi zaczęli okazywać niepokój, kto to jest, a nam zwyczajnie łzy płynęły z oczu. No i oni do nas dopadli „Polako, polako”, kto, co? Pamiętam, że aż wbiłam sobie paznokcie w rękę, żeby tylko dobrze wypadł. Co to jednak znaczy presja tłumu. Wtedy nie wielu wiedziało, że studiował w Rzymie. Ale on miał taki sposób bycia, komunikowania się, że od razu przekonał do siebie zebranych. Pamiętam, że błogosławieństwo Urbi ant Orbi, powiedział po włosku: „Jakbym coś przekręcił, to mnie poprawcie”. Jejku, jak oni się ucieszyli, krzyczeli, radowali się. Nie umiem powiedzieć jak długo to trwało, ale troszeczkę – relacjonuje pani Samsonowska. Kilkanaście minut później, gdy wraz z towarzyszkami odwiedziła polskie biuro na Placu św. Piotra czekały ją równie silne przeżycia. – Tam przeżyłam wybór Karola Wojtyly na Papieża jeszcze raz, było tam pełno sióstr przy radiowęźle, bo to tam spływały gratulacje, tam dzwoniono z prośbą o informacje i przez krótkofalówki przekazywano informację o wyborze. Ktoś krzyczał: nie mogę się dodzwonić do polskiej ambasady, ktoś inny próbował się czegoś dowiedzieć. Wielkie poruszenie. Potem wysłuchałam jeszcze Mszy, gdy żegnał go Kardynał Wyszyński i witali kardynałowie z Rzymu. Pamiętam, jak Wyszyński go spytał: „Góralu, czy ci nie będzie żal?”. Rozpłakaliśmy się wtedy – i w jej głosie słychać było tę chwilę wzruszających przeżyć. Włosi to szalenie otwarty naród, ale w tamtych chwilach, wspomina pani Tereska, dodatkowo nas hołubili. – Nasz przewodnik zorganizował specjalną kolację, na której byli Holendrzy. Z kolei, gdy byliśmy na Monte Casino karabinierzy pozwolili nam złożyć kwiaty, zdjęli czapki i specjalnie nas traktowali, ludzie wiwatowali widząc polski autokar… W trakcie tej wycieczki byłam w wielu miejscach, widziałam ogrody, Muzeum Watykańskie i wszystkie te zabytki. Pamiętam, gdy któregoś dnia staliśmy po znaczki, bo tam też jest poczta watykańska, gdy nagle zrobił się jakiś rumor, hałas, machają, krzyczą, biegają. Od tej naszej przewodniczki Krysi dowiedzieliśmy się, że Papież uciekł z Watykanu! Nie mogli go znaleźć. A on, jak potem się okazało, kazał sobie podstawić samochód i gdzieś pojechał. A wszyscy biegali, a właściwie jeździli na tych skuterach i go szukali. A on pojechał wtedy do kliniki, żeby odwiedzić chorego Descura. Już podczas kolejnej wyprawy widziałam Papieża pół roku przed śmiercią i to było coś strasznego, okropnego. Do ostatniej chwili chciał mówić. Ja już nawet nie wiem, co mówił. Pamiętam, że wtedy nie płakałam, ale już wówczas wzbudzało to wielkie emocje, bo przed nami siedział taki młody opiekun grupy niemieckiej, przystojny i tak strasznie płakał, że nie wiem – kończy opowieść pani Teresa i dodaje, że przed śmiercią będzie chciała jeszcze raz pojechać do Rzymu, bo to miasto ma w sobie coś niezwykłego. Słupczanie u Papieża Na audiencji u JP II miała okazję być też Maria Główczyńska, nauczycielka SP nr 1 w Słupcy i działaczka harcerska. -To, co w JP II najbardziej ceniłam, to jego umiejętność rozmowy z ludźmi i wspaniałą pamięć. W Watykanie miałam okazję być w 1991 roku, na wycieczce zorganizowanej przez jedną z gnieźnieńskich parafii. Zresztą było nas wtedy więcej słupczan, bo i państwo Bartkowiakowie i Czerniakowie, ja pojechałam tam z bratem Leszkiem. I z perspektywy czasu coraz bardziej przychylam się do myśli, że audiencja u Ojca Świętego przyczyniła się do tego, że Leszek został kapłanem. Zresztą nie wiem, czy pani wie, ale jest jeszcze jeden Salezjanin ze Słupcy, pan Kamza, który także miał okazję spotkać się z Ojcem Świętym. Wracając jednak do audiencji. Ojciec Święty był tak niezwykłą osobowością, że nie mogliśmy zrezygnować z audiencji. A nie wszyscy z naszej grupy chcieli tam iść. Niestety, nie mogliśmy wnieść gitary, ale udało się nam zaśpiewać. Miałam też okazję przyjąć komunię świętą z rąk JP II. Ojciec Święty nie bardzo miał czas, żeby rozmawiać. Ale i tak próbował naszą grupę dopytać skąd przyjechaliśmy. I tak jak zwykle oko zawieszał na ludziach młodych. Nie miałam okazji rozmawiać z JP II. Przechodził obok mnie, ale się nie zatrzymał. Już podczas wykonywania tego zbiorowego zdjęcia stanął koło Leszka. Zdjęcie można oglądać na wystawie w Muzeum Regionalnym – relacjonuje pani Maria. – Tytuł wystawy – „Bez audiencji” jest trochę przekorny. Bo teraz już bez audiencji każdy, kto chce, może zwyczajnie z nim rozmawiać – mówi Beata Czerniak, dyrektor słupeckiego muzeum. Nie pierwsza to ciekawa wystawa zorganizowana przez muzeum. Tę pt.”Bez audiencji” poświęconą słupczanom i zmarłemu Ojcu Świętemu można oglądać jeszcze do końca maja. Przy okazji zapoznać się można także z wystawą jednego ze starszych i bardziej utalentowanych słupczan. Muzeum jest czynne od wtorku do piątku w godz. od do i w niedzielę w godz. od do – Te wystawy są naprawdę wspaniale przygotowane. Byłam tam z dzieciakami. Warto ją zobaczyć. Są tam zdjęcia wielu Słupczan. Ale malarską też widzieliśmy – podkreśla pani Maria. Mieszkaniec Ostrowitego na pogrzebie Michał Kawa z Ostrowitego miał okazję pożegnać się z Janem Pawłem II. Na jego pogrzeb do Watykanu wyruszył wraz z braćmi Marcinem i Łukaszem i ich dziewczynami. To za sprawą mamy – pani Elżbiety wyruszyli w drogę. Do Rzymu, w wielkim upale, jechali kilkadziesiąt godzin nowym, niewypróbowanym samochodem, który jednak spisał się nieźle. – Dużym plusem było to, że mieliśmy w Rzymie znajomego księdza, który tam studiował. To ks. Marek znalazł nam zakwaterowanie – opowiada. Mieszkańcy Ostrowitego uczestniczyli nie tylko w pogrzebie (który oglądali na telebimie w jednej z uliczek położonych w pobliży Placu św. Piotra), ale mieli okazję także pożegnać się z Ojcem Świętym, gdy jeszcze jego ciało było wystawione w bazylice. – Zaraz gdy dojechaliśmy ustawiliśmy się w kolejce. Po 3,5 godz. udało nam się zobaczyć Papieża na katafalku. Już nie pamiętam tych wrażeń, wiem tylko, że wszystko odbyło się bardzo szybko. Było bardzo dużo różnych narodowości. Ten ekumenizm był widoczny na każdym kroku. Już potem pomyślałem, że właśnie skończył się pewien etap. Myślałem o tym, że on przecież był Polakiem, że kochał polskie góry, że trzymał się polskich tradycji, a teraz… To się skończyło – relacjonuje pan Michał. Z pogrzebu przywiózł kolejarzowi medalik z wizerunkiem zmarłego JP II. Zapamiętał też, że życzliwość ludzka, która wtedy panowała była wielka. Nawet policjanci przymykali oko na drobne niedociągnięcia w kwestii prędkości pojazdów. – Nie wybieram się na beatyfikację. Będę ją oglądał w telewizji. Mam inne obowiązki. 11 miesięcy temu urodziła mi się córeczka – Patrycja – mówi ostrowiczanin. Szczerze też przyznaje, że od kiedy zmarł JP II, nie przygląda się za bardzo następnemu Papieżowi – Benedyktowi XVI. – Nitka się urwała. On nie jest Polakiem. Wydaje mi się, że jest w cieniu JP II. Tego zresztą zwyczajnie trudno byłoby pokonać, tyle zrobił – podkreśla pan Michał.
Papież Franciszek o problemach dzieci – Wprost. Wyjątkowa Droga Krzyżowa w Watykanie. „Także my, dzieci, mamy swoje krzyże”. W Wielki Piątek papież Franciszek przewodniczył Drodze Dwudziestoodcinkowy cykl Paola Sorrentina, autora „Wielkiego piękna” i „Młodości”, jest imponującym sequelem malarskich arcydzieł Caravaggia w świecie nowoczesnych seriali. Włoch, tak jak jego wielki poprzednik, wizualizuje ewangeliczne tematy oraz postaci, w tym następców Chrystusa w Stolicy Piotrowej, moralne i religijne problemy. Konfrontuje świętość i grzech, prawdę i hipokryzję, miłość i seksualność, poświęcenie i prostytucję. Joker w Watykanie Reżyser używa caravaggiowskiego światłocienia, by poprzez zjawiskowe efekty wizualne szukać granicy między dobrem i złem. Kreuje niejednoznaczną aurę, byśmy zawstydzili się, ferując pospieszne wyroki, i więcej nikogo pochopnie nie oceniali. Lepiej zastanowić się, kim jest ktoś taki jak Esther (Ludivine Sagnier), utrzymująca przy życiu płatnym seksem inwalidę o znaczącym imieniu Eutanazja. Albo watykański sekretarz stanu Voiello (znakomity Silvio Orlando), który wizerunek szarej eminencji sam przed sobą łagodzi opieką nad chłopakiem przykutym do wózka. W szaradzie obrazów nawet dżdżownica może być kostiumem Szatana lub Boga. Ale reżyser interweniuje też z jego pomocą w życie bohaterów, gdy ewidentnie zaczynają błądzić. Tak naprawdę zrobił film o metafizycznej tęsknocie ludzkości i rozpaczliwej potrzebie wiary. Ale też o jej wykorzystywaniu dla zdobycia zaszczytów i władzy. Kreację życia stworzył w pierwszej części z 2016 r. Jude Law. Gra fikcyjnego Piusa XIII, pierwszego w historii amerykańskiego, a i najmłodszego papieża. Namysł nad naszą cywilizacją i granicami wolności wywołuje fakt, że porzucili go i oddali do katolickiej szkoły rodzice-hipisi. Kluczem do intrygująco enigmatycznego scenariusza jest muzyczny temat z czołówki, czyli „All Along Watchtower”. Bohaterami alegorycznego songu Boba Dylana, wylansowanego przez Jimiego Hendrixa, są dworzanie, złodziej i Joker, uwięzieni w pułapce, z której musi być jakieś wyjście. Sorrentinowskim Jokerem – ale w dawnym stylu, pozbawionym mroku komiksowych produkcji – jest w Watykanie pełnym dworzan oczywiście Pius XIII, przekonany, że przeżył godnie coś w rodzaju życiowego czyśćca. Ponieważ od dzieciństwa dokonuje cudów, ma nadzieję na raj. Ale odrzuca pobożny, pielgrzymkowy styl Jana Pawła II. Słynie z ekstrawagancji i zagadkowości, zamyka się w Watykanie i chce być papieżem z ukrytą twarzą jak dzisiejsze gwiazdy pop – Daft Pank czy Banksy. A jednocześnie sprowokować Boga do reakcji i ujawnienia swojego oblicza. Dziwne konklawe Pius XIII nie rozumie Boga, bo doświadczył sieroctwa. Z tego samego powodu wypowiada wojnę uosabianej przez rodziców liberalnej kulturze. Zadziwia niepasującym do jego wieku konserwatyzmem, walczy z aborcją, pedofilią i homoseksualizmem w Kościele. Ujawnia intrygi Voiella, który chciał wpływać na konklawe bardziej niż Duch Święty. Ale gdy kabotyństwem i nieobliczalnością prześciga nowych konserwatystów, Donalda Trumpa czy Borisa Johnsona, zżywa się z dworską kamarylą i słabnie. Ludzie okazują się bardziej skomplikowani, niż myślał, władza korumpuje, co w połączeniu z osobistym dramatem wyniszcza. W nowym serialu HBO Watykan musi zmierzyć się z problemem Piusa XIII pogrążonego w śpiączce, po nieudanych transplantacjach, przy czym jedno z serc, które się nie przyjęło było... muzułmańskie. Serialem wstrząsają napięcia współczesnego świata, islamiści i ataki na chrześcijan. Jednocześnie zło odradza się w samym Kościele. Voiello rozpoczyna serię nowych intryg, a chociaż korzysta z pomocy tajemniczego dyplomaty-kilera, jego pozycji zagraża nowy dostojnik rozdający Bentleye. Pragnie uzyskać wpływ na finanse Watykanu, by pod pozorem uniknięcia płacenia podatków ukryć pranie pieniędzy. Powraca seksualne rozprzężenie. Kaplice i katakumby stają się miejscami schadzek i orgii. W nowej czołówce do hedonistycznego hitu „Good Time Girl” Sofi Tukker zakonnice tańczą wokół neonowego krzyża, a ich emancypacja jest kanwą szyderstwa zarówno z feminizmu, jak i z męskiego szowinizmu. Reżyser zapowiadał pojawienie się papieża Jana Pawła III, ale przewrotność scenariusza sprawia, że jest wielu bohaterów, którzy mają być papieżami, a nawet nimi zostają. Piekło ambicji rozpętuje konklawe z wyborem zaskakującym nawet jednego ze zwycięzców. Sorrentino poprzez ten wątek konfrontuje przywykłych do luksusów hierarchów z kwestią imigrantów oraz ubóstwa ludzi Kościoła. Czyni to tak radykalnie, że następcy Chrystusa i świętego Franciszka nie odnajdują się w farsie skromności. Jednocześnie widzimy, jak wzniosła idea popycha do fanatyzmu i totalnej kontroli. Kościół to nie smartfon Napięcie rośnie i zaczyna się korporacyjna gra wokół tego, by „nowym prezesem Watykanu” został angielski kardynał sir John Brannox, z takimi aktywami jak wyświęcenie wielu protestantów na katolików. John Malkovich wnosi charyzmę, arystokratyczny snobizm, wyrazistość przyciszonego stylu gry i paradoksalność szekspirowskich dialogów. Powraca tajemnica dramatu rodzinnego i ambicja jego przewalczenia. Jan Paweł III jest bowiem, jak jego poprzednik, ofiarą odrzucenia i braku miłości. Pius XIII może w imieniu ich obu powiedzieć: Bóg nie od początku mnie kochał! W szczerej rozmowie z hierarchami Jan Paweł III wyznaje, że ludzie dają miłość, przyjaźń i ziemskie dobra, a Bóg nic – poza wiarą. Ale ona jest największym skarbem. Nowy papież stara się iść „drogą środka” i tak praktykować chrześcijaństwo, by wybaczenie nie oznaczało pobłażliwości dla zła, a miłość nie tłumaczyła własnej grzesznej słabości. To może okazać się trudne, bo Sorrentino zapętla życiową ścieżkę Jana Pawła III na podobieństwo historii rodziców Piusa XIII. Wyposaża hierarchę w biografię niezrealizowanego artysty, punka, który ogląda hipisowskie „Easy Rider” i uduchawia się, grając na harfie. Czy Anglik straci panowanie nad sobą w relacji z dyrektorką watykańskiego pijaru, graną przez Cécile de France, która podziwia podobieństwo Brannoxa do... Malkovicha? Sorrentino zabawnie gra prywatnością zaproszonych gwiazd. A z ikon fascynują papieża również te popkulturowe, potrafiące seksownie skrzyżować nogi. Trzeba zobaczyć audiencję z Sharon Stone, majstersztyk nawiązujący do „Nagiego instynktu”. Z kolei estradowy satanista Marylin Manson może być diabłem, ale też jak w „Fauście” – czynić dobro. A gdy pojawia się motyw „apgrejdowania” Kościoła jak iPhone’a – reżyser używa wobec nowego papieża starożytnego chwytu deus ex machina. Bogactwo sześciu odcinków drugiej serii, które widziałem, zapowiada w czterech ostatnich niejeden suspens oraz powrót Jokera. Tę rolę reżyser opanował do perfekcji, a obsadzi w niej ponownie Piusa XIII. Gdy wybudzi się ze śpiączki, przekonamy się, jak zareaguje na watykański serial dobra i zła, w którym przegląda się ludzkość, coraz rzadziej uczestnicząca w mszach, a coraz częściej mająca kontakt z duchownymi jedynie poprzez ekran. Dlatego filmy o Watykanie nie są rzadkością. W tym artykule rozważymy niektóre z nich. "Anioły i demony" (2009) Aby opisać filmy o Watykanie, zacznijmy od obrazu,na podstawie powieści Dana Browna. Wszystko zaczęło się podczas wyboru nowego papieża.
W kaplicy papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo pod Rzymem, zamienionej ostatnio na muzeum można zobaczyć fresk przedstawiający symboliczne wydarzenie Cudu nad Wisłą ­- bitwę pod Ossowem z centralną postacią księdza Ignacego Skorupki z krzyżem w ręce. W piątek, 14 sierpnia, mija sto lat od bitwy pod Ossowem. Malowidło ścienne wykonał w 1933 roku Jan Henryk Rosen (1891-1982) na prośbę papieża Piusa XI, którego osobista historia i posługa były w niezwykły sposób związane z pierwszymi latami niepodległości Polski. European Energy pozyskało środki na budowę farmy wiatrowej Liskowo Sprzedaż samochodów dostawczych w UE w dół, ciężarowych w górę Zmiany w preferencjach i cenach na rynku aut używanych KOMENTARZE (0) Do artykułu: Watykan: Niezwykła pamiątka Cudu nad Wisłą w kaplicy w Castel Gandolfo
sHOhkN.
  • 9q5cy00b30.pages.dev/184
  • 9q5cy00b30.pages.dev/179
  • 9q5cy00b30.pages.dev/256
  • 9q5cy00b30.pages.dev/307
  • 9q5cy00b30.pages.dev/308
  • 9q5cy00b30.pages.dev/220
  • 9q5cy00b30.pages.dev/43
  • 9q5cy00b30.pages.dev/194
  • 9q5cy00b30.pages.dev/358
  • kiedy można zobaczyć papieża w watykanie